poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Szklany Most

Gdzie można pojechać w sobotę jeżeli mimo dobrych chęci nie wszystkim udało się wstać na tyle wcześnie by wybrać się do Portland? Pierwszą odpowiedzią jaką znaleźliśmy w poprzednią sobotę była Tacoma. Miasto to leży nad tą samą zatoką co Seattle, a historia rywalizacji tych dwóch ośrodków sięga chyba czasu ich założenia. Podobno szalę zwycięstwa na korzyść Seattle przechyliło otwarcie pierwszego tartaku właśnie w tym mieście.

Tacoma jest znana między innymi z Muzeum Szkła. W środku można znaleźć oczywiście wystawy różnych artystów, ale turystów przyciąga głównie ta część budynku:



We wnętrzu znajduje się pracownia dmuchania szkła. Z widowni przypominającej kinową można przyglądać się pracy grupy ludzi pod kierownictwem zaproszonego artysty. Nieznośnie gorącą atmosferę (powodowaną obecnością pieców przetapiających szkło w temperaturze ponad tysiąca stopni Celsiusza) "podgrzewa" jeszcze osoba komentująca na bieżąco co się dzieje, odpowiadająca na pytania i ogólnie uaktywniająca publiczność. Jej obecność jest niezbędna, gdyż wydmuchanie jednego talerza zajmuje mniej więcej pół godziny i chyba nie wiele osób dotrwałoby do końca ;-)

Od czasu do czasu Muzeum organizuje także zajęcia z projektowania dla dzieci. Polegają one na tym, że zebrane szkodniki rysują sobie obrazki, a najciekawsze z nich są zamieniane na ich oczach w figury z kolorowego szkła. Wystawa takich prac wygląda naprawdę ciekawie, niektóre z nich możecie zobaczyć na stronie Muzeum (flaszowy pokaz slajdów). Niestety w poprzednią sobotę nie było takich zajęć, a co gorsza i tak mam już więcej niż 12 lat...

Przestrzeń na około Muzeum też jest ładnie zagospodarowana:






Ogród













Samson










Do pozostałej części miasta prowadzi tytułowy Szklany Most.


Jak widać nazwa jest na wyrost - nie jest on zbudowany ze szkła. Gorzki smak tego perfidnego chwytu marketingowego osładzają jednak ozdoby, jak choćby to dno morskie na sklepieniu:



piątek, 6 sierpnia 2010

Skrzydlate Seattle

Seattle, na którego przedmieściach mieszkam, jest siedzibą wielu znanych na całym świecie firm. Pomijając pewną sporą firmę produkującą oprogramowanie zaczynała tu też największej na świecie sieci kawiarni - Starbucksa. Tutaj też swoją pierwszą fabrykę założył Edward Boeing. Początkowo mieściła się ona w budynku zwanym Red Barn Czerwona Stodoła. Obecnie, po przeniesieniu (!) "stodoła" jest jedną z części Muzeum Lotnictwa. Spragniony wrażeń turysta może na terenie muzeum:
  • wsiąść na pokład Air Force One używanego przez Kennedy'ego i Nixona
  • zobaczyć najszybszy samolot na świecie - Lockheed SR-71 Blackbird:

  • zrobić sobie groźne zdjęcie z myśliwcem z II wojny światowej


Dzięki świetnemu przewodnikowi to właśnie część muzeum dotycząca samolotów używanych w trakcie obu wojen światowych okazała się najciekawsza. Śledziliśmy ewolucję myśliwców od jednopłatowych, poprzez dwu i trzypłatowe z powrotem do jednopłatowych ;-) Jedna ciekawostka dotycząca uzbrojenia szczególnie zapadła mi w pamięć:

Karabin w samolocie można umieścić w różnych miejscach. Najlepiej celuje się jednak, gdy znajduje się na środku, na wysokości oczu pilota. To oznacza jednak, że tor pocisków będzie krzyżował się ze śmigłem. Oczywiście po jakimś czasie trwania pierwszej wojny światowej opracowano karabin maszynowy, który potrafił zsynchronizować się ze śmigłem. Ale jaki był pierwszy pomysł, ściśle strzeżony przez Francuzów? Obicie śmigła twardym metalem i strzelanie miedzianymi pociskami!

Zaintrygowany tym, co zastąpiło Czerwoną Stodołę postanowiłem odwiedzić także obecną fabrykę Boeinga. Oto i ona:



Nie wygląda imponująco? A widzisz te kilka par niebieskich drzwi? Każde z nich jest wielkości boiska piłkarskiego!
Jest to największy budynek na świecie pod względem objętości.
Na jego terenie można by zmieścić jeden cały Disneyland...
...wraz z parkingiem ;-)

We wnętrzu można zobaczyć jak składa się Boeingi 747 i 777, a także najnowsze cudo techniki Boeing 787 Dreamliner Liniowiec Marzeń. Kadłub tego samolotu jest wykonany w większości z tworzyw sztucznych, dzięki czemu jest lżejszy i spala mniej paliwa niż jego poprzednicy. Choć nie rozpoczął jeszcze stałych lotów pasażerskich, to wiele linii (m. in. Lot) czeka w kolejce by go kupić. Tymczasem polskich oficjeli dalej będzie woził Tupolew...

W fabryce nie można robić zdjęć, trzeba poczekać na powrót do pobliskiego centrum turystycznego. Tam też można zasiąść za sterami Boeing 727:



Airborne